"Luke Warren jest badaczem wilków. Pisze o nich, studiuje ich zachowania,
a kiedyś nawet z nimi zamieszkał. Pod wieloma względami są mu bliższe
niż własna rodzina. Żona go rzuciła, a syn Edward wyjechał. Edward wie,
że niektórych rzeczy nie da się naprawić, choć wspomnienia nadal
sprawiają ból. Aż któregoś dnia dzwoni telefon: Luke został ciężko ranny
w wypadku, a wraz z nim siostra Edwarda, Cara.
Nagle wszystko się zmienia: Edward musi wrócić do domu, który opuścił przed laty, i razem z Carą podjąć decyzję co do leczenia ojca. Nie ma łatwych odpowiedzi, za to cisną się pytania: jakie tajemnice skrywa przed sobą rodzeństwo? Co stoi za pragnieniem, by pozwolić ojcu umrzeć… lub utrzymać go przy życiu za wszelką cenę? Czego życzyłby sobie sam Luke? I przede wszystkim, na ile zapomnieli to, o czym zawsze pamięta wilk: że członkowie stada potrzebują siebie nawzajem, a przetrwanie czasem idzie w parze z ofiarą?
Picoult po mistrzowsku zgłębia naturę rodziny: miłość oraz siłę – i cenę, jaką czasem trzeba za nie zapłacić."
Nagle wszystko się zmienia: Edward musi wrócić do domu, który opuścił przed laty, i razem z Carą podjąć decyzję co do leczenia ojca. Nie ma łatwych odpowiedzi, za to cisną się pytania: jakie tajemnice skrywa przed sobą rodzeństwo? Co stoi za pragnieniem, by pozwolić ojcu umrzeć… lub utrzymać go przy życiu za wszelką cenę? Czego życzyłby sobie sam Luke? I przede wszystkim, na ile zapomnieli to, o czym zawsze pamięta wilk: że członkowie stada potrzebują siebie nawzajem, a przetrwanie czasem idzie w parze z ofiarą?
Picoult po mistrzowsku zgłębia naturę rodziny: miłość oraz siłę – i cenę, jaką czasem trzeba za nie zapłacić."
Żyć połową serca
Jodi Picoult doskonale wie jak pisać, by
czytelnik z wielkim żalem odkładał książkę z powrotem na półkę. I za to ją
cenię, ponieważ na obecnym, wtórnym rynku wydawniczym silniejszych emocji można
szukać jedynie na ścianach publicznych toalet.
W książkach Jodi jest wszystko, czego potrzebuję.
Autorka jest jak przyjaciel – wiem, czego mogę się po niej spodziewać i mam tą
niezbitą pewność, że mnie nie zawiedzie. Nieważne, czy jest to Jodi sprzed 5
lat, czy jej najnowsza odsłona w „Pół życia” mam zagwarantowany świetnie
spędzony wieczór.
Twórczość Jodi jest niezwykła, w niepowtarzalny
dla niej sposób. Potrafi pisać o trudnych rzeczach w sposób prosty, który jednak
nie ociera się o banał. W ten sposób przedstawiła problem eutanazji w książce „Pół
życia”, chociaż jak dla mnie powieść niesie całkiem inne przesłanie, a kwestie dylematów,
o to kto i czy ma prawo decydować o życiu drugiego człowieka są raczej
poboczne. Obok dosyć kontrowersyjnego tematu eutanazji, Jodi jak zwykle porusza
kwestię człowieczeństwa i uniwersalnych praw panujących w rodzinie. Pokazuje,
że nie istnieje tylko i wyłącznie jeden, niezmienny kodeks rodzinny, ale każdy
człowiek ma indywidualny, wpisany we własne serce.
„Połowa mojego serca została z wilkami, połową
mieszkałem z rodziną. Gdybyście nie wiedzieli: do życia potrzebne jest całe.”
„Pół życia” ma moc oddziaływania
na czytelnika i jego postrzeganie świata, niesie ze sobą dużą ilość emocji i
bólu. Czytelnik jest zmuszany do refleksji na temat tego, na ile warto się
poświęcić swojej pasji, aby nie zatracić po drodze wszystkiego i czy cena,
którą przyjdzie zapłacić za realizację marzeń, nie jest zbyt wysoka. Jednak czytając
„Pół życia” (jak i inne jej książki) należy pamiętać o tym, że autorka nie zamierza
pomóc czytelnikowi w znalezieniu prawidłowych odpowiedzi, nie ocenia działań żadnych
z bohaterów ani nie daje gotowych i sprawdzonych recept „jak żyć”. Jedynie
pięknie pokazuje, że w życiu nie ma łatwych, prostych decyzji, bo każda z nich
niesie inne konsekwencje.
Styl pisania Jodi jest
lekki. Wszystko jest klarowne i uporządkowane, dlatego książkę czyta się szybko
pomimo tego, że pisze o tematach trudnych i spornych. W książce nie ma miejsca
na zbędne dygresje, wątki poboczne, czy inne, niepotrzebne przedłużacze. Wielogłos
narracyjny jest jakże cennym i rozpoznawczym zabiegiem autorki. Wydarzenia
opisane są z perspektywy kilku osób, przez co jeszcze trudniej podjąć
jakąkolwiek decyzję w poruszanych przez nią kwestiach. Bohaterowie są świetnie
wykreowani, wiarygodni, mający swoje racje. Daje to możliwość poznania ich na
różne sposoby i poszukiwania prawdy we własnym zakresie.
Autorka w odróżnieniu od wielu innych autorów szanuje swoich
czytelników i dokładnie zapoznaje się z tematami o których pisze. Dlatego też, czytając
jej książki można mieć pewność, że nie próbuje z nas zrobić kompletnych
idiotów, którzy bezmyślnie zostają wprowadzeni w błąd przez autora z powodu jego
nieznajomości faktów. W „Pół życia” Jodi wykazuje się dużą wiedzą na temat wilczych
obyczajów i prób przeniknięcia człowieka do wilczej watahy. Autorka oparła fabułę
na prawdziwej historii angielskiego badacza zwierząt Shauna Ellisa, który
spędził dwa lata w Dakocie Północnej dołączając do watahy żyjących na wolności
wilków.
„...
w prawdziwej rodzinie nie chodzi o to, aby zawsze robić jak trzeba, tylko dać
drugą szansę bliskim, jeśli nawalili.” (s.391)
Jodi mnie nie zawiodła
i dała, to co chciałam dostać: trudne tematy, trudne wybory i trudne decyzje. Dostałam
szczerą i wzruszającą historię. Książka jest bolesna, zmuszająca do myślenia, a
przede wszystkim do znalezienia swoich odpowiedzi, a nawet postawienia własnych
pytań.
„Pół życia” jest
książką dedykowaną wszystkim osobom, które wymagają od obyczajowych powieści całkowitego
zatracenia. Zdecydowanie i nachalnie polecam.
Moja ocena: 6/6
Jodi Picoult, Pół życia, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, okładka miękka, liczba stron: 464