Sabriel - jedyna córka maga Abhorsena - dorasta w bezpiecznym świecie Wewerley Collego, z dala od rodzinnej krainy. Lecz wieść o zaginięciu ojca każe jej porzucić spokojne życie i wyruszyć na spotkanie z przeznaczeniem.
Opuszczona przez matkę młoda czarodziejka Lirael nie czuje się prawdziwą córką potężnych Clayrów. Nie posiada nawet przynależnego im daru widzenia przyszłości. Jednak to w jej rękach spoczywają losy Starego Królestwa. Musi podjąć niebezpieczną misję i zmierzyć się ze złem
Czy Dobro wygra w ostatecznej rozgrywce z odradzającymi się
siłami Zła? Czy Lirael udowodni, że jest prawdziwą następczynią swych wielkich
przodków? Czy podoła trudom podróży i walki i wyjdzie zwycięsko z pojedynku z
Orannisem – wszechmocnym Niszczycielem? Tego wszystkiego dowiesz się z książki
Abhorsen, będącej trzecią częścią trylogii o Starym Królestwie autorstwa Gartha
Niksa.
Z pewnością nie jest to trylogia, która
zrewolucjonizuje literaturę fantasy, ale sprawi, że przyjemnie spędzicie trzy
wieczory. Jedną połkniecie w kilka godzin i to nawet ze smakiem. Być może jest
ona dedykowana młodszym czytelnikom, albo osobom, które dopiero zaczynają swoją
przygodę z fantasy jednak nikt przy niej raczej nie powinien się nudzić. Wciąga
od pierwszych stron i co zaskakujące - kolejne części są lepsze od poprzednich.
Pierwsza wydaje się być wprowadzeniem, druga rozwinięciem, a trzecia –
najbardziej wciągająca zamyka całość, dlatego też radzę zaopatrzyć się od razu
we wszystkie trzy tomy. Właściwie „Sabriel” mogłaby być osobną powieścią
i poniekąd faktycznie tak jest, jednak wątki zarysowane w „Sabriel” znajdą
pełniejsze rozwinięcie w „Lirael” i „Abhorsen”.
Nie są to zbyt ambitne tytuły, autor nie
posługuje się w nich szczególnie wyszukanym językiem, jednak trylogia wciąga.
Dla bardziej doświadczonych wyjadaczy fantasy będzie niestety zbyt przewidywalna
i schematyczna, bo ile razy można czytać o dobru, które zwycięża zło, a na
szarość w ich walce zabrakło już miejsca? Zakończenie również pozostawia wiele
do życzenia, chyba że ktoś ceni sobie nieśmiertelne happy endy.
Na konstrukcję świata również można delikatnie
pokręcić nosem. Mi osobiście zabrakło dynamiczniejszej akcji i przyśpieszonego
bicia serca przy odwracaniu kolejnych stron. Niejednokrotnie musiałam
przemęczyć niektóre fragmenty, aby dobrnąć do zakończenia cyklu. Niby czyta się
z zainteresowaniem, ale również z niesprecyzowanym niedosytem „tego czegoś”,
czego zabrakło. Może zaskoczenia, że jednak przypuszczenia czytelnika dotyczące
dalszych losów bohaterów okażą się nietrafne? Zabrakło również odpowiedzi na
kilka pytań wiążących się z wykreowanym światem, na które Pan Garth zwyczajnie
nie raczył odpowiedzieć.
Akcja książki oscyluje między walką dobra ze
złem, niby oklepane ale przy czytaniu zwrócicie uwagę na inne elementy, które
nie są aż tak banalne. Przede wszystkim na bohaterkę pierwszej części Sabriel
(dwie kolejne dotyczą przede wszystkim Lirael, a wątki Sabriel są epizodyczne).
Sabriel to nekromantka, która potrafi „wejść” w śmierć. Niewielu jest autorów,
którzy porywają się na osadzenie nekromantów jako głównych bohaterów swoich
książek. Zazwyczaj pojawiają się oni jako postacie drugoplanowe lub czarne
charaktery. I raczej wolałabym aby moje wyobrażenie o nekromancji było bliskie
przedstawianemu w RPG, gdzie skojarzenia z czarną magią budzą strach, a wizja
nekromanty przypomina ciała nieboszczyków i jest to jak najbardziej na miejscu.
W „Sabriel” niestety (a może i stety) nekromancja wydaje się czymś z gruntu
dobrym, wyuczanym zajęciem i całkiem ciekawym pomysłem na życie. Ale czego
można oczekiwać od 18 letniej dziewczynki dobrej, naiwnej chcącej uratować
własnego ojca, który utknął między bramami śmierci? Na pewno nie przeobrażenia
się w licha, ponieważ opisy zwisającego mięsa z ludzkiego szkieletu, ani czarny
charakter głównej bohaterki po prostu do tej powieści nie pasują.
Również pomysł śmierci jest oryginalny ale nie
wszystkim przypadnie do gustu. Świat śmierci przedstawiono jako krainę
dziewięciu bram, pomiędzy którymi płynie szalenie niebezpieczna rzeka. Jej rolą
jest udaremnienie prób powrotu do życia oraz zniesienie do ostatniej bramy, za
którą śmierć jest ostateczna. Niestety autor nie kwapił się napisać, dlaczego
akurat tych bram jest dziewięć, a nie np. pięć – za co daje dużego minusa.
Faktycznie w kolejnych tomach autor bardziej przybliża świat oraz zasady
magii Kodeksu, ale dla mnie jako starej wyjadaczki fantasy świat i magia są
raczej nudnawe i proste.
Najbardziej podobała mi się wizja wolnej magii,
która została umieszczona w ciele białego kota Moggeta, który wredny aż po brzegi
napuszonego ogona niejednokrotnie ratuje życie głównej bohaterce. W drugim
tomie obok złośliwego kocura będzie Wam towarzyszyło równie sympatyczne Podłe
Psisko.
Trylogia na kolana nikogo nie powali, zapomnicie
ją już po kilku tygodniach ale da wam zasłużony relaks. Pomimo kilku
niedociągnięć spełnia swój główny cel jakim jest dostarczenie czytelnikowi
rozrywki. Cała trylogia jako przygodowe fantasy wciąga i jest całkiem miłym
wytchnieniem od poważniejszych tytułów.
Garth Nix, Sabriel, Wydawnictwo Literackie, okładka miękka, liczba stron: 330
Garth Nix, Lirael, Wydawnictwo Literackie, okładka miękka, liczba stron: 488
Garth
Nix, Abhorsen, Wydawnictwo Literackie, okładka miękka, liczba stron: 424
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz